Metamorfoza łazienki dla każdego i to już za 600zł, czyli zrób to samA.

O tym dniu marzyłam chyba przez ostatnie 2 lata..

wc przed metamorfozą
łazienka przed metamorfozą
Każdego dnia podczas kąpieli, mycia zębów czy korzystania z wc wyobrażałam sobie, jak będzie wyglądać to obskurne miejsce, ze zgnitozielonymi kaflami w sraczkowate kwiatki, z sypiącą się boazerią, która niewiadomo kiedy zaatakuje kolejną deską, z żarówkami na wierzchu, masą dziur i samotnych kołków w ścianach, poczerniałym silikonem. Każdego dnia w głowie układałam plan remontu, snułam wizje, jak to wszystko będzie wyglądać...



Remont czy lifting?
W pierwszej kolejności planowałam remont z prawdziwego zdarzenia. Kupa gruzu, nowe kafle, ekipa która zrobi to profesjonalnie. Spotkałam się z dwoma wykonawcami, każdy z nich zrobił mi wycenę na kilkanaście tysięcy i 3-4 tygodnie pracy. Ok, nawet, jeśli byłabym w stanie zapłacić te kilkanaścietysięcyalboitrochęwięcej to miesiąc bez łazienki przy niemowlaku? No way. Kurz, brud, hałas i polowe warunki to zdecydowanie słaba opcja na teraz. Jeszcze na tydzień mogłabym się stąd wynieść ale miesiąc zdecydowanie nie wchodzi na razie w grę. Padło więc na lifting. To nie jest tak, że uda mi się tego remontu uniknąć, nic nie jest wiecznie i nawet pomalowane kafle zaczną w końcu odpadać. Ale myślę, że kupiłam nam trochę czasu, kilka lat aż dzieciaki podrosną i łatwiej będzie się nam ogarnąć... Wybrałam więc metamorfozę i zaczęłam dokładnie ją przygotowywać, tworząc w głowie projekt, przeglądając sklepy internetowe wszystkich marketów budowlanych i meblowych, żeby znaleźć jak najlepsze rozwiązania w jak najlepszych cenach, oczami wyobraźni już doskonale wiedziałam, jak tu ma wyglądać, być może dlatego całkiem sprawnie nam poszło - miałam doskonale ułożony plan.



Etap pierwszy, czyli kiedy jak zawsze okazuje się, że trzeba wymienić wszystko.
Początkowo miała być w październiku, dlatego we wrześniu podczas wizyty taty-złotej-rączki wymieniliśmy umywalkę na umywalkę z szafką (firmy Defra),  robiąc przy tym niestety hydraulikę (bo u nas panuje zasada domina, ruszysz początek i musisz naprawiać całość). Ostatecznie wszystkie bebechy udało się zamknąć w szafce, znajdując przy tym nawet miejsce na śmietnik i pierdoły do sprzątania ;) Remont jednak przenieśliśmy na początek roku, żeby nie rozgrzebywać się z tym przed świętami, gdzie i tak było sporo roboty.

3, 2, 1 start

Większość już pewnie wie, że metamorfozę łazienki zrobiłam tylko z pomocą najbliższych, męża, jego taty i mam, które w tym czasie ogarniały naszą dzieciarnię. Nie było ekipy remontowej ani fachowców, nie wydaliśmy milionów, staraliśmy się robić "po kosztach" ale z głową. Pytacie mnie o materiały, sposób wykonania, ceny, dlatego poniżej będzie bardziej technicznie, mam nadzieję, że tutaj znajdziecie odpowiedzi na te wszystkie pytania ;) 

Na dobrą sprawę można powiedzieć, że metamorfoza trwała 5 dni, bo tyle, gdyby podliczyć czas, wyszło.

Dzień 1
Pierwszego dnia mężowy tata zrobił nam zamiast tych pięknych szczerbatych czterdziestoparoletnich boazeryjnych desek zabudowę z paneli i przygotował zabudowę liczników oraz zrobił dla nas na wymiar szafkę w wc (wielkie brawa!
) , a mężu złożył nowy słupek. Tego samego dnia zdjęliśmy
lustro i odkręciliśmy wszystkie półki, wyjęłam kołki i wystające śruby po czym zaszpachlowałam wszystkie dziury, ubytki w kafelkach, brakujące fugi i wszystko to, co wymagało doklejenia kawałka betonu ;p Wywierciliśmy też dziury na wszystkie planowane rzeczy do zawieszenia, żeby uniknąć późniejszego wiercenia w pomalowanych kaflach, na wypadek, gdyby któryś się obraził i pękł. Zrobiłam też większość niezbędnych zakupów w obi i w castoramie :D

Dzień 2
pomalowane ściany
Wyrównałam papierem ściernym zaszpachlowane miejsca, wszystko odkurzyłam, wyszorowałam kafelki i fugi i wzięłam się za malowanie ścian :D Jako, że nie mam pojęcia co za farba była pod spodem (a biorąc pod uwagę wszystkie fantastyczne rozwiązania w tym domu spodziewać mogłam się wszystkiego, od plakatówek po farbę do malowania statków) użyłam farby podkładowej, a potem dwóch warstw białej emalii i w zasadzie pokryło pięknie i wystarczyły mi nawet małe puszki ;)




Dzień 3
Denaturatem (doprawdy nie wiem jak ludzie są w stanie to przełknąć, myślałam, że zejdę od samego
zapachu) odtłuściłam płytki, po czym pomalowałam je pierwszą warstwą farby do płytek w kolorze biały pieprz. Zależało mi na tym, żeby kolor był jasny ale nie całkiem biały, żeby nie zrobiło się zbyt "sterylnie". Producent zaleca malowanie kolejnej warstwy po 24 godzinach, chociaż ta już po 2 pod ręką zdaje się być sucha - na tyle, że odważyłam się korzystać z łazienki :D Ogólnie przez pierwsze dni zanim farba uzyska wszystkie swoje właściwości j
est dość delikatna, trzeba więc uważać, żeby jej niczym nie przerysować, starałam się też nie przemaczać ścian przy wannie i wycierałam je na sucho po kąpieli. Po tych 10 dniach to w zasadzie można już wszystko, w kuchni mamy pomalowane płytki już trzeci rok i wierzcie mi, nic się z nimi nie dzieje mimo mycia, szorowania, kontaktu z wodą, brudem, tłuszczem i dziećmi :D
po 1 warstwie
Co do malowania, malowałam z fugami więc przy pierwszej warstwie najpierw, jako, że są głębsze, malowałam pędzlem fugi wokół kilku płytek i dopiero wtedy całość wałkiem. Farba dość szybko wysycha więc odradzam malowanie najpierw samych fug a potem reszty, bo te kwadraty będą przebijać :) warto też nie malować po sobie styków ścian, bo malując w narożnikach rozmazujemy sobie ścianę obok, ja starałam się malować je naprzemiennie, po kilkunastu minutach już problemu nie było. Iiii polecam ścierać na bieżąco wszystkie zabrudzenia bo potem naprawdę ciężko schodzi (Choć zmywacz z acetonem daje radę ;)) Nie przestraszcie się, jeśli po pierwszej warstwie krycie jest słabe i przebija - druga najczęściej załatwia sprawę :)



Dzień 4
Ponownie, po 24 godzinach, pomalowałam płytki. Druga warstwa poszła już łatwiej, bo nie trzeba się bawić w malowanie fug, za to warto dać sobie czas i nie oszczędzać farby :) Potem udało nam się dociąć wykładzinę (kupiłam w Chemifarb - producenta, ale wiem, że bywa także w O
bi) i ją przykleić (zdecydowałam się na klejenie, żeby ani wilgoć, ani żadne towarzystwo nie miało jak się zebrać pod spodem). Z klejeniem wykładziny jest zabawa i zdecydowanie było to jedno z najbardziej upierdliwych elementów, chociaż bardziej upierdliwe było chyba docinanie brzegów po doklejeniu... Wnieśliśmy z powrotem pralkę, umywalkę, nowy słupek, powiesiliśmy lustro i tablicę perforowaną z Ikei (powiadam Wam, rewelacyjne rozwiązanie)

Dzień 5
U mnie piąty dzień trwał 3 dni, bo w związku ze zmęczeniem materiału a także dwulatkiem na stanie dziobałam po trochu każdego dnia... ale każdy normalny człowiek zrobiłby to w jeden dzień:
- pomalowałam rury grzewcze (2 warstwy farby, wyszło bez szału ale nie rzuca się w oczy)
- nakleiliśmy naklejki na kafelki (kupione na allegro)
- uszczelniłam taśmą montażową krawędzie wanny i umywalki oraz łączenie wykładziny ze ścianami, żeby ją dodatkowo uszczelnić na wypadek, gdyby gdzieś się nie dokleiła, a przy okazji estetycznie ją wykończyć - taśma to naprawdę świetne i banalne w użyciu rozwiązanie
- wymieniliśmy gałki (z Allieexpress) w szafkach, ogarnęłam dodatki, wymieniliśmy deskę i lampy


naklejki
Nie pomalowałam tylko futryn, bo musiałabym do tego okleić taśmą malarską kafelki a trochę boję się, zanim zdobędą wszystkie swoje właściwości, że taśmę odkleję razem z farbą...  Poza tym i tak czeka nas remont przedpokoju i malowanie wszystkich futryn, więc całkiem możliwe, że zrobimy to za jednym ;P
Dzięki nowej szafce do WC udało się przenieść część chemii i w ten sposób odzyskaliśmy miejsce w szafce na wszystkie rzeczy zalegające dotychczas na półce pod lustrem, które też optycznie tworzyły chaos. Swoją drogą doprawdy nie wiem, dlatego te wszystkie słupki łazienkowe są tak małe, tych klamotów w łazience jest tyle, że przydałaby się 3-drzwiowa szafa :P 
Teraz siedząc w wannie zamiast snuć plany na łazienkę podziwiam jej piękne, nowe, jasne wnętrze :D

Dla ciekawych - kosztorys:
Materiały:
- wykładzina PCV - 140 zł
- klej do wykładzin -25zł
- farba podkładowa Dekoral - 30zł
- biała emalia do ścian Beckers - 30zł
- farba do płytek 3v3 biały pieprz - 150zł
- panele pcv + taśmy mocujące - 100zł 
- masa szpachlowa w tubie - 15zł
- taśma montażowa (polecam Soudal) - 30zł
- naklejki na kafelki -80zł
- farba do grzejników - miałam jeszcze po malowaniu w kuchni
-----------------------
    600 zł

Dodatkowo :
- szafka pod umywalkę i umywalka - 350zł
- słupek łazienkowy (Obi) - 200zł
- szafka w wc - 70 zł
- lustro hermes ikea - 150zł
- tablica perforowana Skadis Ikea + dodatki = 115zł
- deska wc - 50zł
- lampy - 100zł
----------
1035

co razem daje nam 1635 zł

Nie liczę tutaj materiałów typu pędzle, wałki, bo sporo tego w domu mam i każdy ma co innego, nie liczę też akcesorii, bo większość kupiłam dawno dawno na wyprzedażach :) Ja wydałam tyle, jeśli ktoś ma sensowne meble, wyda znacznie mniej, a efekt na pewno jest tego warty :))

Teraz każdy z Was może zrobić taką metamorfozę i odmienić swoje pomieszczenie :)))  



















prawda, że piękna? :)

1 komentarz:

  1. Prawda :) kolejna niezwykła metamorfoza, odczarowanie żadnego pomieszczenia nie jest Ci straszne, wielki podziw, brawo!

    OdpowiedzUsuń

Metamorfoza łazienki dla każdego i to już za 600zł, czyli zrób to samA.

O tym dniu marzyłam chyba przez ostatnie 2 lata.. wc przed metamorfozą łazienka przed metamorfozą Każdego dnia podczas kąpieli,...